Chapter: co to?

25 stycznia 2021

Możliwe, że zaczęłam od końca. Najpierw opisałam, kim jest chapter leader, a dopiero teraz zabieram się za wyjaśnienie zagadki chapteru. A kim jest chapter leader, jeśli nie liderem? A czego? ...Chapteru przecież! To czym w takim razie jest chapter? Kamila Dec, Ambasadorka PowerUp Network

O tym już było

Chapter jest grupą osób, które zawodowo pasjonują się tym samym. Naszym chapterowym bzikiem jest komunikacja. I choć jesteśmy w jednym chapterze, to nie pracujemy ze sobą na co dzień. Bo na co dzień każdy z nas pracuje w squadzie, czyli w zespole, który odpowiada za rozwój produktu. Na przykład: BLIKA (to prawie jak bzika :) ). Zespół zwany squadem ma swojego product ownera i specjalistów z różnych chapterów: developerów, testerów, ale też ludzi od UX czy komunikacji. Czyli nas.

Chapterów komunikacyjnych w Santander Bank Polska jest kilka. Każdy z nich ma inny zakres działania. My zajmujemy się komunikacją w bankowości internetowej i mobilnej. I to o naszych doświadczeniach za chwilę napiszę więcej.
No dobrze, wielkie mi halo, pasjonują się komunikacją i mają chapterowego bzika (BLIKA? też!)... Ale co to znaczy w praktyce?

Zaczęliśmy od "po co"

Gdy powstał nasz chapter, szybko odkryliśmy, że nie ma innego wyjścia - trzeba zebrać się na odwagę i zadać sobie kilka naprawdę trudnych pytań. A nawet na nie odpowiedzieć 
Pierwsze było takie: po co my, specjaliści od komunikacji, jesteśmy w zespołach? O co będziemy dbać? Jakimi "warstwami" produktu będziemy się opiekować? Warto było chwilę o tym porozmawiać, bo odpowiedź to nasz drogowskaz, punkt odniesienia, wyrocznia i rozjemca. Coś, co nadaje sens naszej pracy. Mówi nam, czego każdy z nas wymaga od siebie i co wnosi do zespołu, w którym pracuje na co dzień. Jaki jest nasz kapitał i jakie tyły produktu dzięki temu zabezpieczamy.

Jak brzmi nasze "po co"? Ano tak:
Jako specjalista o specjalności „komunikacja” dbam o to, by kanały cyfrowe mówiły do klientów „ludzkim głosem” (w treści i formie), czyli jak życzliwy człowiek, a nie maszyna ani instytucja.

To jest indywidualne "po co" każdego z nas - każdego z członków chapteru. Ale, gdy tylko uzyskaliśmy tę odpowiedź, od razu zapytaliśmy siebie o drugie "po co" - po co jesteśmy chapterem? Do czego siebie potrzebujemy? To "po co" opisaliśmy tak, wypisz wymaluj:

Jako chapter:

  • wymieniamy się wiedzą i doświadczeniem,
  • inspirujemy się wzajemnie,
  • obserwujemy trendy na rynku,
  • wspieramy siebie i specjalistów z innych chapterów w zadaniach komunikacyjnych,
  • polecamy sobie narzędzia oraz przydatne źródła wiedzy: książki, blogi, filmy, konferencje i szkolenia,
  • wypracowujemy standardy komunikacji w kanałach cyfrowych i dbamy o ich przestrzeganie

przez:

  • regularne spotkania i warsztaty chapterowe,
  • zapraszanie gości na spotkania chapterowe,
  • wspólną pracę (np. nad trudnymi zadaniami komunikacyjnymi),
  • omawianie efektów naszej squadowej pracy,
  • dyskusje,
  • omawianie trendów z rynku i ze świata

po to, aby realizować nasze indywidualne "po co" i cele rozwojowe.

Model kompetencji - kropka nad "i"

Teraz było już z górki. Ostatnim krokiem w kształtowaniu naszego chapteru było ustalenie, jakie kompetencje będą nam potrzebne do skutecznego wypełniania indywidualnego "po co". Czyli - co musimy wiedzieć i umieć, żeby sprawić, aby nasze kanały cyfrowe mówiły do klientów ludzkim głosem. Z pomocą przyszedł nam model kompetencji, a wraz z nim kolejne (ale już całkiem proste) pytania:

  • Jaka wiedza jest nam do tego potrzebna?
  • Jakie umiejętności będą przydatne?
  • Jakie postawy i zachowania są ważne w naszym fachu?

Wyszedł z tego całkiem solidny materiał. Może Wam jednak wystarczy taka ilustracja naszych kompetencji z lotu ptaka (a co do reszty - uwierzcie mi na słowo). To te najważniejsze, w które inwestujemy najwięcej czasu:

Gdybym była taka mądra

Chapter leaderem zostałam z dnia na dzień. Nie, nie, nie przypadkiem. Świadomie taki los sobie wybrałam. Nie zmienia to jednak faktu, że małe miałam pojęcie, co to wszystko oznacza w praktyce (to było raczej coś w stylu "zing, co zdarza się raz", choć uczciwie przyznam, że takich zawodowych "zing" miewałam już kilka). W tamtym czasie trafiłam na jeden jedyny artykuł, który wyglądał chyba podobnie do tego. Chciałam go teraz odnaleźć, by oddać hołd autorowi i podziękować mu za dużą dawkę inspiracji na początek. Ale nie znalazłam. W każdym razie pamiętam, że autor pisał o wizji i misji chapteru. Sugerował także zbudowanie modelu kompetencji. Sami więc widzicie, ja taka mądra nie jestem. Ale sprawdziłam to w praktyce i dziś wiem, że to najlepsze, od czego mogliśmy w tamtym czasie zacząć.

Dziękuję Kindze Barzyńskiej za ilustrację naszych najważniejszych kompetencji w formie chmury tagów.